Młody Hokage siedział w swoim gabinecie,
zawalony papierami i dokumentami. Nikt nie wiedział o tym co się dziś ma
wydarzyć, a co sprawiało, że żona pytała go rano dlaczego jest taki
podekscytowany...Nie łatwo było ukryć sekret przed panią Uzumaki, ale jemu się
udało, w końcu jest 6 Kage, nie?
Jego przyjaciółka wraca do wioski, ale nie
chciała by on kogokolwiek o tym uprzedził. List był krótki i zwięzły; ''Wracam.
Będę za 2 dni. Nie mów NIKOMU.'' Ech kobiety...Nie mógł się doczekać ujrzenia
jej twarzy- tak bardzo tęsknił. Była jego siostrą- może nie z krwi, ale równie
bliska.
Wspaniały czas się szykuje- Konoha nigdy
tak dobrze nie prosperowała jak za czasów Rokudaime, nie długo urodzi mu się
syn, a Sakura wraca do domu. Na stałe. Przez ostatnie dwa i pół roku widywał
ją, gdy odwiedzała wioskę na dzień czy dwa, ale unikała wszystkich oprócz
Naruto i Hinaty. Ostatnim razem widział ja pół roku temu, gdy zdiagnozowała
ciążę u jego żony. Mieli nadzieję, że to ona przyjmie na świat ich
pierworodnego- nie było żadnego lekarza, któremu tak ufali i innej osoby,
której ufali i była lekarzem. Aż go skręcało by powiedzieć Hinacie...ale
obiecał. Więc mordka na kłódkę.
Spojrzał na stertę papierów przed nim,
-Może najpierw zjem ramen...?-
uśmiechnął się i już go nie było. Drzwi do gabinetu otworzyły się z hukiem.
Stał w nich wysoki mężczyzna w czarnych okularach.
-No nie! Znowu mi uciekł na ramen! A
dokumenty?! Ech...i po co mi to było...- jęknął Ebisu- sekretarz szóstego
Hokage.
*****
Widziała z oddali bramę wioski. Ciekawiło
ja czy Kotetsu i Izumo nadal pełnią służbę wartowniczą...
Miała na sobie czarny płaszcz, a na głowie
kaptur, śmiała się w duchu widząc miny znajomych mężczyzn, gdy podeszła.
-Kim jesteś? I czego szukasz w wiosce-
krzyknął Kotetsu. Widać, ochrona w wiosce była zaostrzona, a ona wygląda chyba
podejrzanie.
-Hmm...czyżbyś nie poznawał starej
znajomej Kotetsu?- usłyszeli melodyjny głos.
-Co…- przerwał shinobi, gdy postać
smukłymi dłońmi odkrywała kaptur, a na jej plecy rozsypały się długie
jasnoróżowe włosy.
-Sakura-san!- zdziwili się. Co ona tutaj
robi? Czyżby wróciła? Roześmiała się, a je śmiech brzmiał jak tysiąc małych
dzwoneczków.
-Tak, to ja. To jak? Wpuścicie mnie? No, nie miej takiej miny senpai, przywitaj się ze mną!- w jej głosie dalej
pobrzmiewał śmiech, ale chwyciła mężczyznę w objęcia. Wiele wieczorów spędzili
razem wypełniając akta, które Tsunade zaniedbała.
-Ale Hokage-sama się ucieszy! A
Hinata-sama! Kiedy to uczcimy?! Wspaniale, że wróciłaś!- dopytywał Kotetsu,
przytulając starą znajomą.
-Daj mi najpierw odpocząć, nie byłam na
wakacjach. Poza tym muszę się rozejrzeć za jakimś domem do kupna, bo
stary już nie istnieje...- tutaj posmutniała. Uwolniła się z objęć mężczyzny.
Jej stary dom zniknął podczas ataku Madary i Bijuu. Zniknął dom, zginęli rodzice...
-No piękna, rozchmurz się. Pomogę Ci jak
chcesz...
-Dzięki senpai, ale na razie pójdę
poszukać Naruto. Myślisz, że jest u siebie?
-Dobre sobie, Hokage częściej można
spotkać w Ichiraku albo wśród mieszkańców. najpierw się naje, a później pomaga
każdemu jak może. Ale może wyjątkowo go zastaniesz. Papierki zostawia swojemu
sekretarzowi- zaśmiał się.
-Komu? Sekretarzowi?
-No. Ebisu. Sam się zgłosił na to
stanowisko, nie wiedział co go czeka- rechotał dalej.
- Cały Naruto...-
mruknęła. Przypomniała sobie biedną Shizune, która po nocach uzupełniała
dokumenty i raporty, gdy Tsunade szalała po barach z sake...Ten przynajmniej
szaleje po barach z ramenem,a nie wódką...Westchnęła.
-Dobra, to ja lecę. Może zobaczymy się
później.
-Okej...tylko
płaszcz oddaj, bo nim trochę straszysz- odparł Izumo, który do tej pory tylko
przysłuchiwał się rozmowie.
-W porządku. - zgodziła się ściągając
pelerynę. Oczom wartowników ukazała się idealna figura młodej kobiety, długie
nogi, na których miała czarne wiązane buty do kolan, powyżej na piersiach i
biodrach opinała się tunika do połowy ud w kolorze fioletu, uwydatniając wąską
talię i pełne piersi. Długie włosy spadły kaskadą na odkryte ramiona.
Spojrzała wielkimi oczyma okolonymi
długimi ciemnymi rzęsami na oniemiałych facetów. Nie lubiła tego. Co prawda nie
chodziła ubrana w worek, ale jej strój nie był też wyzywający, mimo to, gdzie
tylko się nie pojawiła faceci latali za nią jak psy.
Tupnęła nogą zła. To zwróciło ich uwagę.
-Pprzeppraszam Sakura-san...-
zaczerwienił się Kotetsu. Wyglądał śmiesznie jąkając się.
-Wybaczam- humor się jej poprawił- A
teraz komu w drogę, temu coś tam- i odeszła pożegnawszy się.
-Ale kobieta...- wydukał Izumo-
adoratorów w wiosce jej nie braknie.
-No-przyznał drugi ciągle jeszcze
będąc pod wpływem urody Sakury.
Ach ten Naruto... W głowie mu tylko ramen... :D Super notka. Zastanawiam się tylko kiedy będzie Sasuke...
OdpowiedzUsuńSuper notka. Malutko błędów i znów mi szybko zlecialo... Hehe, jak się ćwiczy, to się ma figurę i tyle XD. Czytam dalej :)
OdpowiedzUsuńOhayo!
OdpowiedzUsuńNotka piękna, ale mam jakieś dziwne uczucie, że gdzieś to czytałam. Może przeniosłaś bloga, lub coś? Nie mam pojęcia, ale i tak bosko się czytało! :3
Pozdrawiam gorąco! :]
Sakura wróciła yuuuuuuupi ^^
OdpowiedzUsuńCieszy mnie ten fakt bardzo :D
Ale była ubrana facetom szczeny opadną :D