sobota, 4 sierpnia 2012

I - Konoho wróciłam!


         Młody Hokage siedział w swoim gabinecie, zawalony papierami i dokumentami. Nikt nie wiedział o tym co się dziś ma wydarzyć, a co sprawiało, że żona pytała go rano dlaczego jest taki podekscytowany...Nie łatwo było ukryć sekret przed panią Uzumaki, ale jemu się udało, w końcu jest 6 Kage, nie? 
         Jego przyjaciółka wraca do wioski, ale nie chciała by on kogokolwiek o tym uprzedził. List był krótki i zwięzły; ''Wracam. Będę za 2 dni. Nie mów NIKOMU.'' Ech kobiety...Nie mógł się doczekać ujrzenia jej twarzy- tak bardzo tęsknił. Była jego siostrą- może nie z krwi, ale równie bliska. 
         Wspaniały czas się szykuje- Konoha nigdy tak dobrze nie prosperowała jak za czasów Rokudaime, nie długo urodzi mu się syn, a Sakura wraca do domu. Na stałe. Przez ostatnie dwa i pół roku widywał ją, gdy odwiedzała wioskę na dzień czy dwa, ale unikała wszystkich oprócz Naruto i Hinaty. Ostatnim razem widział ja pół roku temu, gdy zdiagnozowała ciążę u jego żony. Mieli nadzieję, że to ona przyjmie na świat ich pierworodnego- nie było żadnego lekarza, któremu tak ufali i innej osoby, której ufali  i była lekarzem. Aż go skręcało by powiedzieć Hinacie...ale obiecał. Więc mordka na kłódkę. 
         Spojrzał na stertę papierów przed nim,
         -Może najpierw zjem ramen...?- uśmiechnął się i już go nie było. Drzwi do gabinetu otworzyły się z hukiem. Stał w nich wysoki mężczyzna w czarnych okularach.
         -No nie! Znowu mi uciekł na ramen! A dokumenty?! Ech...i po co mi to było...- jęknął Ebisu- sekretarz szóstego Hokage.
                                              *****
         Widziała z oddali bramę wioski. Ciekawiło ja czy Kotetsu i Izumo nadal pełnią służbę wartowniczą...
         Miała na sobie czarny płaszcz, a na głowie kaptur, śmiała się w duchu widząc miny znajomych mężczyzn, gdy podeszła.
         -Kim jesteś? I czego szukasz w wiosce- krzyknął Kotetsu. Widać, ochrona w wiosce była zaostrzona, a ona wygląda chyba podejrzanie. 
         -Hmm...czyżbyś nie poznawał starej znajomej Kotetsu?- usłyszeli melodyjny głos.
         -Co…- przerwał shinobi, gdy postać smukłymi dłońmi odkrywała kaptur, a na jej plecy rozsypały się długie jasnoróżowe włosy.
         -Sakura-san!- zdziwili się. Co ona tutaj robi? Czyżby wróciła? Roześmiała się, a je śmiech brzmiał jak tysiąc małych dzwoneczków.
         -Tak, to ja. To jak? Wpuścicie mnie? No, nie miej takiej miny senpai, przywitaj się ze mną!- w jej głosie dalej pobrzmiewał śmiech, ale chwyciła mężczyznę w objęcia. Wiele wieczorów spędzili razem wypełniając akta, które Tsunade zaniedbała.
         -Ale Hokage-sama się ucieszy! A Hinata-sama! Kiedy to uczcimy?! Wspaniale, że wróciłaś!- dopytywał Kotetsu, przytulając starą znajomą.
         -Daj mi najpierw odpocząć, nie byłam na wakacjach. Poza tym muszę się rozejrzeć za  jakimś domem do kupna, bo stary już nie istnieje...- tutaj posmutniała. Uwolniła się z objęć mężczyzny. Jej stary dom zniknął podczas ataku Madary i Bijuu. Zniknął dom, zginęli rodzice...
         -No piękna, rozchmurz się. Pomogę Ci jak chcesz...
         -Dzięki senpai, ale na razie pójdę poszukać Naruto. Myślisz, że jest u siebie?
         -Dobre sobie, Hokage częściej można spotkać w Ichiraku albo wśród mieszkańców. najpierw się naje, a później pomaga każdemu jak może. Ale może wyjątkowo go zastaniesz. Papierki zostawia swojemu sekretarzowi- zaśmiał się.
         -Komu? Sekretarzowi?
         -No. Ebisu. Sam się zgłosił na to stanowisko, nie wiedział co go czeka- rechotał dalej.
- Cały Naruto...- mruknęła. Przypomniała sobie biedną Shizune, która po nocach uzupełniała dokumenty i raporty, gdy Tsunade szalała po barach z sake...Ten przynajmniej szaleje po barach z ramenem,a nie wódką...Westchnęła. 
         -Dobra, to ja lecę. Może zobaczymy się później.
 -Okej...tylko płaszcz oddaj, bo nim trochę straszysz- odparł Izumo, który do tej pory tylko przysłuchiwał się rozmowie.
         -W porządku. - zgodziła się ściągając pelerynę. Oczom wartowników ukazała się idealna figura młodej kobiety, długie nogi, na których miała czarne wiązane buty do kolan, powyżej na piersiach i biodrach opinała się tunika do połowy ud w kolorze fioletu, uwydatniając wąską talię i pełne piersi. Długie włosy spadły kaskadą na odkryte ramiona. 
         Spojrzała wielkimi oczyma okolonymi długimi ciemnymi rzęsami na oniemiałych facetów. Nie lubiła tego. Co prawda nie chodziła ubrana w worek, ale jej strój nie był też wyzywający, mimo to, gdzie tylko się nie pojawiła faceci latali za nią jak psy. 
   Tupnęła nogą zła. To zwróciło ich uwagę. 
         -Pprzeppraszam Sakura-san...- zaczerwienił się Kotetsu. Wyglądał śmiesznie jąkając się.
         -Wybaczam- humor się jej poprawił- A teraz komu w drogę, temu coś tam- i odeszła pożegnawszy się. 
         -Ale kobieta...- wydukał Izumo- adoratorów w wiosce jej nie braknie.
         -No-przyznał drugi  ciągle jeszcze będąc pod wpływem urody Sakury.  


4 komentarze:

  1. Ach ten Naruto... W głowie mu tylko ramen... :D Super notka. Zastanawiam się tylko kiedy będzie Sasuke...

    OdpowiedzUsuń
  2. Super notka. Malutko błędów i znów mi szybko zlecialo... Hehe, jak się ćwiczy, to się ma figurę i tyle XD. Czytam dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohayo!

    Notka piękna, ale mam jakieś dziwne uczucie, że gdzieś to czytałam. Może przeniosłaś bloga, lub coś? Nie mam pojęcia, ale i tak bosko się czytało! :3

    Pozdrawiam gorąco! :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Sakura wróciła yuuuuuuupi ^^
    Cieszy mnie ten fakt bardzo :D
    Ale była ubrana facetom szczeny opadną :D

    OdpowiedzUsuń