Wieczór mijał przyjemnie. Kobiety
przygotowały kolację, mężczyźni pozmywali. Po udanym posiłku wszyscy rozsiedli
się wokół kominka, na kanapach, podłodze, w fotelu. Towarzystwo było spragnione
informacji, których mogła udzielić im tylko sama zainteresowana, czyli Sakura.
Gdzie była? Co trenowała? Zaczął się czas pytań.
Dotychczas zielonooka kobieta czuła się
pewnie i komfortowo, jednak teraz...mogły paść pytania, na które niekoniecznie
chciała odpowiadać. Postanowiła mówić bardzo ogólnie i dość zwięźle, tając
niektóre fakty, dopóki nie dostanie jasnych poleceń o ich ujawnieniu.
Opowiadała o tym jak Tsunade starym
zwyczajem wróciła do hazardu i picia sake, a ona z kolei musiała wręcz błagać
ją o treningi. Większość czasu spędzała sama, bo Shizune pilnowała byłej
Hokage. Mimo to nauczyła się wiele, a podróże przydały jej doświadczenia. Miała
okazję spotkać sporo medic-ninja z różnych krajów, a dzięki pozycji Tsunade,
wszyscy chętnie je przyjmowali i dzielili się wiedzą. Miały czas radości i czas
smutku. Nauczyły się żyć ze sobą. Ale wiecznie to trwać nie mogło. Jej miejsce
było w wiosce, przynajmniej kiedyś tak myślała. Że właśnie Konoha była jej
domem...
-Hej...a skoro była mowa o sake..to ktoś
jest chętny?- wyszczerzył się Kiba wyciągając zza pleców kilka butelek.
-O nie!- wyrwało
się Sakurze, która zasłoniła usta jakby chciała zatrzymać okrzyk, który już
uleciał.
-Haha, zobaczymy kto ma mocną głowę!
-Na pewno nie ty, Kiba!- kłócił się
Naruto.
-A chcesz się założyć?!
-Kiedy tylko chcesz!
-No to już!- Kiba nie dawał za wygraną.
-Ekhem...-
doszło do uszu wszystkich- kochanie, pragnę ci przypomnieć, że jesteś przywódcą
wioski, szanowanym i mającym dawać przykład, poza tym jak widzisz jesteś w
towarzystwie swojej uroczej żony, czyli mnie- wskazała ręka na siebie- która
jest przy nadziei- położyła dłoń na brzuchu- i nie ma ochoty ciągnąć cię
później nieprzytomnego do domu- Hinata delikatnie pogłaskała po policzku
swojego męża, który lekko zbladł słysząc jej miły, acz lekko sarkastyczny ton
głosu.
-Tak, kochanie...ja...bo widzisz, Kiba,
on mnie wyzwał i...- Hinatka uśmiechnęła się do męża- uch...Kiba- odwrócił się
do kolegi- jak widzisz nasza potyczka pozostaje nie rozstrzygnięta, gdyż nie
mogę podejmować tak prymitywnych zakładów jak picie sake, Było by to nie tylko
ujmą na moim honorze Siódmego Hokage, ale także celowało by to w spokój mojej
małżonki, który sobie cenię ponad wszystko ze względu na jej brzemienność-
dokończył z patosem.
Kiba zmartwiał, kilka osób zakrztusiło się
napojem, a Sakura niemal spadła z oparcia kanapy, na którym właśnie siedziała.
-Młotku, czyś
ty już coś pił?!- Kiba prawie się opluł śmiejąc się w głos, jak również i
reszta towarzystwa.
-Niezłe, co? A mówicie, że mam słabe
poczucie humoru, a tu proszę!- wyszczerzył zęby jednocześnie przytulając się do
żony- a tak serio, to późno się robi, a rano obowiązki czekają co poniektórych.
Prawda, Sakura?- dodał już to ostatnie ciszej- więc my już się żegnamy z
państwem i proszę nie szaleć za bardzo, żebyśmy Anbu tu wysyłać nie musieli!
Razem z Uzumakimi wyszli również państwo
Nara. Shikamaru jak zwykle narzekał, ale powlókł się za swoją żoną. Reszta
otworzyła kolejne butelki sake i bawiła się świetnie. No, może nie wszyscy.
Sasuke siedział w fotelu i jako jedyny nie udzielał się w towarzystwie, ledwie
zaszczycając innych swoją obecnością, w odróżnieniu od jego brata, który okazał
się mieć sympatyczne i wesołe usposobienie.
Sakura, która już
trochę wypiła, obserwowała kątem oka starszego Uchihę. Pomyślała, że jest jak
Sasuke i Naruto w jednym. Wesoły i przystojny. Itachi odgarnął z twarzy swoje
czarne kosmyki włosów, a jego ciemne tęczówki spotkały się z jej oczyma. Nie
zdążyła odwrócić wzroku, czuła jak na jej policzki wpełzły rumieńce. Cieszyła
się, że w pokoju panował półmrok, a światło dawał tylko ogień trzaskający w
kominku i blask świec ustawionych gdzie niegdzie. Mężczyzna uśmiechnął się do
Haruno podnosząc wyżej w geście toastu swoją szklankę z alkoholem.
Siedzieli tak chwilę patrząc na siebie, aż przerwał im Kiba:
-Hej, zagramy w coś?
-Niby w co?- Sasuke był nadal
pociągający, przystojny i...oschły.
-W butelkę?- ucieszyła się Ino, spoglądając
na kilka już opróżnionych- No co?- zapytała widząc minę swojego narzeczonego-
przecież nie na całowanie...
-To na prawdę czy wyzwanie!- rzuciła
Tenten.
-Jak to? Bez całowania?- zajęczał Kiba,
spoglądając na Sakurę, która zgromiła go wzrokiem.
-Kto gra?- zapytała różowo włosa
rozglądając się po twarzach przyjaciół. Byli tam już tylko Uchiha, Kiba, Neji i
Tenten, Karin i Suigetsu, który dopiero co dotarł- Wszyscy?
-Ja nie. To idiotyczne.
Sasuke do tej pory
nie odzywał się prawie wcale, popijał tylko sake udając znudzonego.
-Ho ho...Pan Uchiha, o przepraszam-
spojrzała na Itachiego- Pan młodszy Uchiha się boi? Masz cykora?- nie bardzo
wiedziała dlaczego go prowokuje. Może dlatego, ze odkąd się spotkali pod
gabinetem Naruto, ani razu się do niej nie odezwał? Udawał, że ją ignoruje,
mimo to wciąż błądził wzrokiem po jej osobie. A może tylko chciała go
rozdrażnić?
-Nie wkurzaj mnie Haruno- zawarczał pod
nosem, nawet na nią nie spoglądając. " Co ona sobie wyobraża?"
-Dla Ciebie Panna Haruno, młodszy
Uchiha- uśmiechnęła się złośliwie. Alkohol dodał jej odwagi, poza tym wkurzył
ją tym swoim zadzieraniem nosa.
-No to jak bra cik? Grasz czy odpuszczasz?- wtrącił się Itachi. Nie chciał by
się tu pobili, choć bawiła go ta wymiana zdań. Ogień i woda.
-Niech będzie. Nie dam Haruno
satysfakcji- spojrzał na kobietę z pobłażaniem.
-Nie myśl sobie, że tak łatwo mnie
usatysfakcjonować Uchiha- odparła tryumfalnie- w każdym bądź razie, ty nie
mógłbyś.
-Nie
przeginaj...-zagroził.
Reszta tylko się przysłuchiwała, ale
odetchnęli z ulgą widząc, że Sakura odpuściła. Tak więc, wściekły Sasuke,
wkurzona Sakura, rozbawiony Itachi i pozostali zasiedli na podłodze w okręgu
mając po środku pusta butelkę po sake, których było już coraz więcej.
-Kto pierwszy?- spytała Tenten.
-Ja! - wyrwał się Suigetsu, który mimo
spóźnienia już dość sporo wypił- jestem w tym najlepszy!
-W kręceniu butelką?- spytała Sakura
trochę naśmiewając się z niego.
-Jak jesteś
taka mądra to sama kręć pierwsza!- odparł lekko obrażony.
-No już, nie dąsaj się. Mogę być
pierwsza- mówiąc to zakręciła butelką. Szyjka pokazywała po kolei wszystkie
osoby: Tenten, Itachiego, Sasuke, Karin...
-Neji! Prawda czy wyzwanie?
-Prawda- zdecydował.
-Hm...czy jesteś zakochany?- palnęła.
-Co?!- ryknął.
-Słyszałeś pytanie przecież...
-Ale, no...tak jakby...chyba tak...-
wymamrotał.
-Naprawdę? A w kim?!- spojrzała na
Tenten, która się trochę zarumieniła.
-To chyba dwa pytania- odparł pewniej.
Zakręcił butelką,
która teraz wskazywała na Kibę.
-Wyzwanie!- rzucił odważnie chłopak
szczerząc zęby.
-Stań na jednej nodze.
-Co?! Takie łatwe? Chcę coś innego!
-W twoim stanie i to jest za trudne. No
już!
Faktycznie, gdy tylko spróbował stanąć,
runął jak długi na podłogę wylewając na parkiet resztę sake, którą trzymał w
dłoni. Po kilku następnych kolejkach dowiedzieli się, że Karin jest zakochana
(i tu zastrzegła, że nie w Sasuke, na co ten przewrócił oczami), że Suigetsu
nie lubi Kiby ( z wzajemnością), kilka osób musiało wykonać jakieś głupie
zadania, co nie było łatwe, bo puste butelki zaczynały się już
piętrzyć.
Padło w końcu na Sakurę by zakręcić
szkłem. Po chwili zatrzymała się na Itachim. Długo myślała, gdy wokół panowała
cisza. W końcu zrezygnowana zapytała czy czuje się szczęśliwy w wiosce.
-Odkąd wróciłaś...o wiele bardziej-
obdarował ją uśmiechem. Zapadła cisza. Głuchy trzask przerwał milczenie.
-Sasuke? Wszystko w porządku?- podeszła
do swojego lidera Ino.
Pod jego stopami
leżało szkło, wymieszane teraz z jego krwią, która obficie kapała z jego rany
na dłoni.
-Daj uleczę to. Że też ta głupia
szklanka musiała pęknąć- mówiła blondynka lecząc ranę.
Sakura patrzyła ze zdziwieniem na Sasuke,
który z kolei wpatrywał się ze wściekłością na brata. "O co chodzi"-
przemknęło przez jej myśl spoglądając na Itachiego, który tylko się uśmiechał.
"Czy wszyscy z tej rodziny są tacy pokręceni?"
Zabawa trwała nadal. Teraz z kolei Itachi
miał zadać pytanie; butelka wskazała na jego brata.
-Powiedz braciszku, czy jest kobieta, w
której się zakochałeś? - mina Sasuke mówiła "zabiję cię", ale
odpowiedział szybko:
-Nie- i ruszył butelką, która
zatrzymała się przy Sakurze, która do tej pory jeszcze nie odpowiadała.
-Pytanie- zdecydowała, starając się
opanować, gdy patrzył jej prosto w oczy. Czuła jak robi jej się ciepło i nie
wiedziała czego się po nim spodziewać. Prychnął i zapytał:
-Więc panna Haruno
ma zamiar zostać panią Uchiha?
Pobladła. Jej serce biło jak oszalałe,
kompletnie zbił ją z tropu i doskonale o tym wiedział, o czym świadczyła jego
złośliwa mina. Dłonią przejechała po włosach, próbując nadać swojemu głosowi
pewności siebie.
Wszyscy czekali na
odpowiedź.
-Sasuke, czyżbyś chciał się oświadczyć?
-stanął w jej obronie Itachi.
-Nie żartuj sobie, kto by ją chciał?!
Nie mówiłem o sobie!- rzucił ostro.
Czuła się jakby
dostała w twarz. Dawne kompleksy i urazy wróciły. "Kto by ją
chciał?"- jego słowa tłukły się po jej głowie. Złość zaczęła
napływać do niej falami.
-Sasuke, pozwól mi się samemu
oświadczyć, jeśli mnie masz na myśli...- powiedział chwytając Sakurę za
rękę.
Tego było za wiele. Pogrywali nią jak
zabawką. Była jak karta przetargowa w ich grze.
-Sakura-
szepnęła Karin siedząca obok.
Jej oczy lśniły, czuła jak ze wściekłości
krew burzy się w jej żyłach. Wstała i podeszła do Sasuke.
-Posłuchaj chamie- zaczęła cicho, ale
zdecydowanie- jeżeli myślisz, że nazwisko dodaje Ci prestiżu i czujesz się kimś
lepszym- to się mylisz. Jest wiele daleko wspanialszych mężczyzn od Ciebie,
którzy potrafią dać kobiecie to czego ona pragnie i potrzebuje. Swoją drogą
ciekawe, czy kobieta, która cię poślubi znajdzie w tobie coś godnego uwagi
oprócz nazwiska i rodu.
Mina Sasuke mówiła, że nie przejął się jej
wybuchem. Miała dość. Chciała wyjść, uciec. Po raz kolejny ją zranił. Spojrzała
na przyjaciół.
-Chyba już pójdę. Dzięki za
imprezę- ktoś złapał ją za rękę.
-Nie ma
potrzeby by kończyć spotkanie w ten sposób. Odprowadzę cię do pokoju- zaczął
Itachi.
-Do pokoju?- teraz sobie przypomniała,
że przecież zostają u nich. Było jej wszystko jedno, była zmęczona, a alkohol
zrobił swoje. Wzruszyła ramionami i ruszyła za Itachim. Reszta też się
zbierała, część z nich zostawała w posiadłości. Przechodząc obok Sasuke
widziała jego nieprzeniknioną i chłodną twarz. Wyglądał jak rzeźba wykuta z
kamienia. Idealna, piękna, a mimo to zimna i bez uczuć. Tylko twarda skorupa.
Zwiesiła smutno głowę i dała się poprowadzić na górę. Stanęli u szczytu
schodów.
-Nie martw się, przejdzie mu- pocieszył
ją.
-Komu?- udała, że nie wie o co chodzi.
Roześmiał się wkładając ręce w kieszenie i
patrząc przenikliwie czarnymi oczyma ,tak podobnymi do..
-Sasuke jest
zazdrosny- skwitował.
-Że co?
Zazdrosny? Chyba sobie żartujesz- prychnęła.
-Wiesz, wychodzi na to, że to jednak ja
znam lepiej mojego brata. Przepraszam cię za prowokowanie go- mrugnął.
A więc on to robił, żeby sprowokować
brata? Poczuła się lekko...zawiedziona.
-No to dobranoc. Masz przedostatni pokój
po lewej.
Weszła do sypialni. Duże pomieszczenie z
wielkim oknem było skromne, ale ładne. Jasne ściany, ciemne meble, jedna szafa,
duże łóżko i regał z książkami. Weszła do łazienki i chwyciła ręcznik.
Zamierzała się odświeżyć pod prysznicem i spłukać z siebie zmęczenie i
napięcie.
Wyszła otulona puszystym ręcznikiem. Nie
zabrała piżamy, ale w bieliźnie też nie chciała spać. Zajrzała do szafy, W
środku wisiały czarne koszulki i białe koszule.
-Czy to na pewno pokój gościnny?-
zapytała samą siebie. Wzięła jedną z koszul, zapięła na kilka guzików i
wskoczyła do łóżka. Pościel pachniała czymś czego nie umiała określić, mimo to
upajała się tym zapachem. Szybko zasnęła, chcąc odpocząć przed kolejnym dniem.
*****
Co to był za teatrzyk?! Miał ochotę zabić
swojego brata i Haruno. Brata za to, że go prowokował, a Sakurę za pyskowanie.
Czemu nie może być taka jak kiedyś? Uległa i spokojna. Nie była taka pyskata,
przynajmniej w stosunku do niego. Odkąd wróciła nie potrafi wyrzucić ją z
głowy. A szczególnie tego jak wygląda. "Ogarnij się! To tylko baba jakich
wiele! Jest słaba i wkurzająca!"- przekonywał sam siebie-"...i
pociągająca"- dodał jakiś głos w jego wnętrzu.
Wściekły poszedł do siebie. Ostatni goście
już wyszli, reszta była w swoich pokojach. Wszedł do sypialni i nie
włączając światła, ściągnął koszule i spodnie. Usiadł na krawędzi łóżka,
próbując się uspokoić. Przeczesał palcami swoje czarne włosy i położył się
zakrywając się kołdrą.
Leżał przez chwilę, gdy nagle poczuł
ciepło ze swojej prawej strony. Spojrzał na drugą stronę łóżka- jego oczy
dostrzegły zarys śpiącej postaci.
-Co do chole...- nie skończył, bo
kobieca postać wtuliła się w jego nagi tors, kładąc nogę na jego udo. Przyjrzał
się jej. Wiedział kim jest, nie wiedział za to co robiła w jego łóżku. Rysy jej
twarzy zakryły długie włosy, znał ten zapach. Czuł go od kilku godzin- zapach
wiśni. Odgarnął różowe kosmyki z policzka Sakury. Patrzył jak spokojnie
oddychała. Nigdy nie przyglądał się jej twarzy z tak bliska. Musnął delikatnie
palcem jej wargi, intymność w jakiej się znalazł działała na niego jak
czar.
Kobiety w jego mniemaniu były zbyteczne,
słabe, histeryczne. Sakura...ona nie była inna.Tak naprawdę nie znał tej
istoty, która w tej chwili tak ufnie wtulała się w jego ciało. Miał do niej
sentyment, może nawet ją lubił, ale minęło wiele lat. Nigdy żadna kobieta nie
rozbudziła w nim mężczyzny...dlaczego w takim razie ona?
Było jej tak przyjemnie. Zapach, który
wdychała był pobudzający i bardziej intensywny niż wcześniej. Czuła ciepło obok
siebie i instynktownie wtuliła się w nie, szukając nieświadomie bliskości. Nie
była pewna czy śni. Delikatnie przejechała dłonią po czymś twardym. Czuła pod
palcami skórę, otworzyła oczy i spojrzała, że jej dłoń spoczywa na klatce
piersiowej mężczyzny. Usłyszała ciche westchnięcie i przeniosła wzrok wyżej.
Czarne tęczówki wpatrywały się w nią przenikliwie, pozbawione typowego dla nich
chłodu.
Ocknęła się i chciała unieść na łokciu,
gdy poczuła szarpnięcie i znalazła się pod mężczyzną, czując na sobie całe jego
pożądanie.
-Może jednak jakaś kobieta coś we mnie
doceni. Jak myślisz? Sakura?- wyszeptał w jej ucho swoim głębokim
barytonem.
Przeszły ją ciarki
po całym ciele. Był stanowczo za blisko...
-Co..ty...tu
robisz?- wyjąkała. Co on tu robił?! Czego chciał?! I do cholery, czemu ją
trzymał?!
Położyła swoje
smukłe dłonie na jego klacie by go odepchnąć, ale okazało się, że jej własne
ciało zdradziło ją, odmawiając posłuszeństwa. Opierała więc tylko ręce na jego
piersi bez użycia siły.
-Hm..tak się składa, że to ja powinienem
zapytać co ty tu robisz. W końcu to moja sypialnia. No i sama
się do mnie przykleiłaś- słyszała w jego głosie rozbawienie.
Wtulił twarz w jej włosy, a Sakurę owionął
jego słodki oddech. Kręciło się jej w głowie, a gdy delikatnie przyłożył swoją
twarz w zagłębienie jej szyi ledwo mogła oddychać.
-Ja..ja pomyliłam pokoje...- czuła, że
powoli traci zmysły. Jego bliskość sprawiała, że przestawała myśleć, a chciała
tylko czuć. Czuć jego.
-Czy na pewno przypadkiem?- mruknął jej
do ucha.
Jego włosy otarły
się o jej policzki, miała ochotę wpleść swoje palce w te czarne kosmyki i
przyciągnąć jego twarz do swojej. Na razie paraliżował ją strach i niepewność
tak bardzo, że nie mogła się ruszyć. Czuła jak Sasuke dotykał jej szuję,
pieszcząc zagłębienie za jej uchem. Powoli przesunął dłoń w dół, głaszcząc
obojczyki, a w niej szalały emocje. Ich oddechy stały się nierówne, puls
przyśpieszył. Zamknęła oczy oddając się temu uczuciu i mimowolnie z jej
rozchylonych ust wydobyło się ciche jęknięcie. Dla Sasuke to było jak zgoda na
więcej. Przysunął swoją twarz. Jego również oczarowała ta intymna chwila, oddał
się we władanie własnych zmysłów- chciał posmakować tych kuszących ust.
Wtem ona otworzyła oczy. "Co ja
robię?! Przecież to on...ja...ja..."
-Czego ty
chcesz...Sasuke?- zapytała zachrypniętym głosem.
Zatrzymał się i
spojrzał w jej oczy.
-Jak to
czego? - zdziwił się- A jak myślisz? Do czego teraz dążę, hm? Jesteśmy dorośli.
Mogę Ci obiecać, że jednak jestem w stanie dać ci pełną satysfakcję-
wyszeptał namiętnie aksamitnym głosem, jego głębokie brzmienie doprowadzało ją
do obłędu. Już miał zasmakować w jej ustach, gdy nagle napotkał opór.
Sakura odzyskała władzę nad swoim ciałem i
nieznacznie odsunęła mężczyznę, jakby sama nie była do końca pewna tego co
robi. Po chwili jednak użyła więcej siły, tak że Sasuke musiał unieść się na
łokciach.
-O co chodzi?- nie umiał ukryć
rozdrażnienia i zawodu.
-Wybacz Uchiha, ale źle trafiłeś.
Ja nie jestem kimś na jedną noc, żeby zaspokoić twoje samcze zapędy- była zła
na siebie, że dała się tak podejść i pozwoliła by wszystko tak daleko zaszło.
Znowu okazała się słaba i niekonsekwentna. Przecież jasne było, że jemu chodziło
tylko o jedno.
-O czym ty mówisz?- wkurzał się coraz
bardziej.
-Uchiha, nie lubię się powtarzać, a
teraz złaź ze mnie- rozkazała. W jej żyłach znów gorała złość.
Widział w jej oczach determinację i upór.
Niechętnie podniósł się wypuszczając Haruno spod siebie, która wyskoczyła z
łóżka jak oparzona. Dopiero teraz zauważył, że jest w jego koszuli, która ledwo
zakrywała jej pośladki, za to ukazywała długie kształtne nogi. Podobał mu się
ten widok i pomyślał, że mógłby oglądać go codziennie...aż sam się sobie
zdziwił.
-Wybacz, wygląda na to, że pomyliłam
pokoje. Miał być przedostatni po lewej...- mówiła szybko i dość nieskładnie,
poprawiając włosy i szukając tuniki, którą zabrała ze sobą na następny dzień.
Widział jak mężczyzna pożera ją wzrokiem i wodzi za nią oczyma.
-To jest przedostatni
pokój po lewej- przerwał jej.
Oniemiała. Próbowała sobie przypomnieć co
mówił Itachi, ale była niemal pewna, że dobrze usłyszała.
-Czyli...-mruknęła.
-Czyli Itachi miał niezły ubaw-
skwitował.
Podszedł do niej . Widział jak przygotowała
się jak by do obrony. Była niższa od niego o głowę, figurę miała idealną.
Przyciągnął ją do siebie i uniósł brodę by spojrzała na niego.
-Ale my też możemy mieć niezły
"ubaw". Wystarczy, że zostaniesz...-gniew znowu zagościł na jej
twarzy.
Odepchnęła go mocno.
-Czy ty Uchiha masz mnie za jakąś
dziwkę?! Co ty sobie wyobrażasz, co?! Myślisz, że ci wskoczyłam do łóżka
specjalnie?! Jak Ci się chce to idź do jakiejś twojej wielbicielki, a mnie
zostaw w spokoju!- była tak zła, że omal go nie uderzyła- Nie jestem pierwszą
lepszą. Mylisz się jeśli tak myślisz- dodała już spokojniej.
Widziała jak
przybrał maskę na twarz. Nie wiedziała jak przyjmie odrzucenie z jej strony.
-Nie to nie.
Nie wiesz co tracisz- wzruszył ramionami.
-Nie Sasuke. To ty nie wiesz co kiedyś
straciłeś- zobaczyła zdziwienie w jego oczach.
Ubrała pośpiesznie
tunikę i już chciała wyjść, gdy złapał ją za rękę.
-Zostań. Ja
wyjdę. Jeszcze trafisz do pokoju Suigetsu...- wziął swoje rzeczy i otworzył
drzwi- i nie myślę, ze jesteś pierwszą lepszą. Dobranoc- dodał już swoim
oschłym tonem i wyszedł.
Opadła na łóżko. Oddychała spazmatycznie
nie umiejąc się uspokoić. Czuła się jak przedmiot, który chciał wykorzystać.
Jak mogła kiedyś ofiarować mu swoją miłość?! Przecież on nie ma uczuć, chyba,
że te prymitywne! Odepchnął ją, gdy oddała mu swoje serce, a teraz mówi, że
mogą się zabawić bez zobowiązań?!
Łzy trysnęły z jej oczu, chciała je
powstrzymać, ale po raz kolejny tego wieczoru ciało odmówiło jej posłuszeństwa.
Strumienie lały się po jej policzkach, a ona mogła tylko stłumić szloch w
poduszce, która nadal pachniała nim.
Wyszedł . Czuł, że musi się na czymś
wyżyć. Już dawno nie był tak wściekły. Głównie na siebie. Czym go tak omamiła
ta Haruno?! Stracił tam całkiem panowanie nad sobą, obudziły się dotąd uśpione
instynkty. Nie chciał jej zranić, ale to wszystko było ponad jego siły. Jej
wygląd, jej zapach...
Szybkim krokiem wyszedł z domu
kierując się na plac treningowy za ogrodem, nie bacząc na to, że jest niemal
środek nocy.
*****
Gdy rano otworzyła oczy wokół niej nadal
otaczał ją męski zapach Sasuke. Wskoczyła szybko pod prysznic, ubrała czystą
tunikę i zeszła na dół. Szybko odnalazła obszerną kuchnię. W domu panowała
cisza, zgadywała więc, że reszta jeszcze śpi. Zaparzyła kawy w dzbanku. W
lodówce znalazła trochę produktów, więc zrobiła śniadanie dla wszystkich
zostawiając je na stole i wyszła. Za dwie godziny miała trening ze swoją
drużyną, a chciała jeszcze wstąpić do Jounin House.
Stresowała się, bo
trening zarządził Naruto, nakazując wyjawić grupie czwartej prawdziwy powód jej
nieobecności, o którym tylko wiedzieli bardzo nieliczni. Dodatkowym obciążeniem
była też sytuacja z nocy...Idąc w stronę swojego mieszkania, kilkakrotnie
przyrzekała sobie, że Uchiha Sasuke nie będzie gościł w jej życiu.
*****
-Hej braciszku! Wyspałeś się?-
przywitał młodszego brata Itachi, który razem z Suigetsu i Karin siedzieli przy
stole i pochłaniali przygotwane przez Sakurę kanapki i kiełbaski.
-Odwal się- warknął.
-No, no, jednak nie spałeś w nocy, co?-
mrugnął do Sasuke, widząc jak nalewa ze złością kawę.
Bracia mimo bliskiej relacji i mocnej
więzi, mieli swoje hobby- dokuczanie sobie nawzajem. Szczególnie Itachi mimo
łagodnej natury był chyba jedyną osobą, która potrafiła tak szybko rozdrażnić
Sasuke.
-A wiesz...to było ciekawe
doświadczenie- podjął grę brata.
-To się cieszę, że mogłem pomóc-
wyszczerzył się.
-No ja tam
nie wiem z czego się tak cieszycie. Kłócili się tak, że spać się nie dało. Co w
tym ciekawego, hę? - pytał Suigetsu opychając się chlebem i kiełbaskami- A tak
poza tym świetne jedzenie. Karin nie wiedziałem, że zrobisz nam śniadanie.
-Bo nie zrobiłam. Aż tak cię nie lubię,
żeby Ci za kucharkę robić- odgryzła się ruda.
-Nie ty? To kto?- zdziwił się.
-Może Sakura?- zapytała znudzona
dopijając kawę- to ja już pójdę. Niedługo mam trening ze swoją drużyną. Poza
tym Sakura na pewno chce sprawdzić nasze umiejętności- wstała i włożyła
naczynia do zlewu.
-Sakura?- zapytało troje mężczyzn naraz.
-No tak. Co
się tak patrzycie? Nie wiedzieliście?- zapytała z nutka wyniosłości w głosie-
Sakura jest naszym kapitanem z polecenia Hokage.
-Ale wasza grupa ściśle i często
współpracuje z naszą...Przecież oni się pozabijają! Słyszałem krzyki w nocy, co
będzie na misji?!- dodał już lekko przerażony Suigetsu. Sasuke łypnął na
niego groźnie oczyma- No co? Może nie? Daliście wczoraj popis jak się
dogadujecie!- nerwowo machał rękami.
-A ja się zastanawiam czemu medyk ma być
liderem drużyny...Z tego co wiem od innych, to jej ninjutsu jest na poziomie
niższym od Saia, taijutsu Lee jest lepsze niż jej, jedynie prześciga Karin w
jej medycznych umiejętnościach, choć nie posiada innych jej zdolności- myślał
na głos Itachi.
-...- młodszy z braci prychnął
złośliwie- Sakura jest słaba. Pytacie dlaczego dostała grupę?- wszyscy
spojrzeli na niego w oczekiwaniu- jest prz yjaciółką
tego głąba- Hokage.
W
Karin odezwała się kobieca solidarność. jakby nie było to w świecie shinobi
zdominowanym przez mężczyzn kobiety muszą się trzymać razem, co nie? Poza tym
fascynacja Sasuke minęła jej z chwilą, gdy ten kazał ją dobić Haruno. Sakura
nie tylko tego nie zrobiła, ale uratowała jej życie. Od tamtego czasu jej
uczucia diametralnie się zmieniły i w stosunku do Uchihy i do Haruno. Jednak
mimo, że Sasuke się zmienił i nie był już liderem Taki, to strach połączony z
szacunkiem nadal jej towarzyszyły w jego obecności.
-Głupoty gadasz!- wszystkie oczy
skierowały się na jej zdenerwowaną twarz- jestem pewna, że Sakura jest silna i
dostała te pozycję za względu na swoje umiejętności. Ty przecież jej nie znasz!
-No, no,
no...bronisz ją?- Sasuke stał oparty o parapet, bawiło go zachowanie Karin. Ale
z jednym trafiła- nie znał Sakury. Minęło wiele lat odkąd byli w jednej
drużynie- a czy przypadkiem nie jest twoją...hm...-udał że się
zastanawia- rywalką?- położył nacisk na ostatnie słowo.
-Mylisz się. Ani ja ani Sakura nie mam
już o co...o kogo- poprawiła się- rywalizować- choć nie była pewna uczuć swojej
liderki, to jej serce zajął już ktoś inny- a jak masz wątpliwości to zawsze
możesz przyjść obejrzeć trening, prawda?- za późno ugryzła się w
język. Nie wiedziała co na to powie Sakura.
-Świetny pomysł-
przyklasnął Suigetsu- To co szefie? Idziemy?- tylko on nadal zwracał się tak do
Sasuke.
-To może być
ciekawe- mruknął Itachi- misję mam wieczorem, przyda mi się trochę rozrywki.
-To będzie trening, nie zabawa- Karin
nadal broniła grupy.
-Dla mnie to będzie świetna zabawa- głos
Sasuke był pełen ironii. W końcu nie spodziewał się po Haruno zbyt wiele.
Przeniosłaś bloga z Onetu? :D to był chyba dobry ruch; to awaria najwidoczniej nie znajdzie kresu xD Aj! Dziękuję, że znalazłam się w linkach! Jestem zaszczycona :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, WENY i czekam na nowy rozdział ;*
[ai-no-ibuki.blogspot.com]
Och! Podoba mi się! jest na prawdę świetne. Różni się bardzo od innych, przewidywalnych i sztucznych opowiadań sasusaku, których z resztą mam już dość, i to jest wielki plus. Czekam na następny rozdział :D [nishikaze.blog.onet.pl]
OdpowiedzUsuńHejka, nie wiem czy jesteś jeszcze na tamtym blogu, więc chciałam cię poinformować że na sasusaku - http://sasusaku-forever-together.blog.onet.pl/ pojawiła sie informacja. Dzięki przepraszam, że ci zawracam głowę
OdpowiedzUsuńBędę krzyczeć, będę rozdzierać. Moja dusza buntowniczki daje o sobie znać. Dlaczego? Dlatego, że zostawiłaś wszystko w takim momencie. Ale to dobrze, będę czekać. Niecierpliwie. Możesz być pewna. Wspaniale budujesz emocje i napięcie. Bohaterów także wykreowałaś nie najgorzej, chociaż ja mocniej stopniowałabym to, co myśli o Sakurze Sasuke. Za szybko jej pożąda. To dopiero 4 rozdział.
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko podobało mi się. Bardzo.
Informuj mnie o nowych rozdziałach na http://zagubieni-w-swiatach.blog.onet.pl/. Podałabym gg, ale wyjeżdżam.
Pozdrawiam, Ikula
Ohayo :3 Informuję, iż na www.ai-no-ibuki.blogspot.com ukazał się rozdział IX. Zapraszam do czytania ^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i WENY!
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
Chciałabym być powiadamiana o nowych notka na adres email werka4578@op.pl
OdpowiedzUsuńDziękuje
Ja za to uwazam, że to dobrze, że jest chemia:-) nie lubię bezsensownego przeciagania do nie wiem kd i robienia z nich aniolkow..zresztą skoro tak zaczelas to napewno masz jakiś plan i ją go popieram:-) ale bardzo, bardzo, bardzo wyczekuje nowej notki, więc błagam pośpiesz sie.. Weny:-) Hay
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Można było się pośmiać :D Sądzę, że wszystko zostało już wymienione w poprzednich komentarzach, więc dopiszę tylko: Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój blog, jestem nim wręcz oczarowania i od dziś jestem jego stałą czytelniczką:) Czekam z niecierpliwością na następną notkę i liczę na to, że Sasuke gały wypadną z wrażenia:)No, może tylko trochę, nie chce żeby stracił na uroku:) Pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o następnych rozdziałach na mój nr gg: 37302828
OdpowiedzUsuńPostanowiłam przeczytać również ten blog i spodobał mi się tak samo jak anastasiane-reheart :) Tak więc proszę o informowanie o nowych notkach :) Co do rozdziału, ciekawi mnie jak potoczy się trening, i jakie są umiejętności Sakury. I Sasuke to cham! Pozdrawiam i czekam na następne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńPS. Dodaję u mnie do linków również ten blog :)
UsuńCzekam na następny rozdział! Masz talent myślałam ,że Sakura ulegnie a tu BUM! i nic nie było. Nie żeby to było ,źle właśnie dobrze. Czekam !
OdpowiedzUsuńEtto. Cześć, tu Meaghan z Katalog-Naruto.blogspot.com. Troszeczkę się pogubiłam, bo widzę, że masz dwa blogi o prawie że identycznej nazwie, też dlatego zapewne nie wszystko się zgadza. Czy mogłabym Cię prosić, abyś jeszcze raz zgłosiła obydwa blogi, a ja wtedy jak najszybciej to poprawię? Z góry przepraszam za problem, jednakże z Katalogiem jest troszkę zachodu, a troszkę ciężko mi to samej ogarnąć .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńCzekam xd
Chyba za szybko idzie z tymi uczuciami Sasuke..., no ale - Twój blog. Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń( http://naruto-wiezi-historia.blogspot.com/ )
Kiedy next ? :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog - ma potencjał.
Życzę weny, dużo weny !!!
Będzie next? Czy porzuciłaś kontynuacje tego bloga? :(
UsuńŚwietny rozdział, ach... BOSKI. Biorę się za kolejny! :3
OdpowiedzUsuńMam ochotę Cie ukatrupić, ja już naszykowana na namiętną scene SasuSaku w jego sypialni a tu nagle ona się opamiętała?? No weeee nooo, dziewczynooo. ;(((
OdpowiedzUsuńUwielbiam Itachiego, a jego numer z " Przedostatni pokój po lewej ", świetny. ;))
Mam jednak nadzieję, że nie będzie iskrzyć pomiędzy nim a Sakurą bo u mnie istnieje tylko z Sasuke. ^^
Zapraszam również do siebie, mam nadzieję, że zajrzysz i skomentujesz. ;))
Pozdrawiam. ;**
http://kroniki-konohy.blogspot.com/